2019 – Tuczno

Dyrektor: Witek Chodyniecki „Wituchna”
 

41 Spotkanie Pokoleń zorganizował w Tucznie Witek Chodynicki znany szerzej jako Wituchna.

Mieszkaliśmy w Ośrodku Leśnym podobnie jak 12 lat temu. Niektórzy mieszkali w sąsiednim ośrodku tzw. „za płotem”. Wprawdzie ośrodek był za płotem, ale przejście było trudne do znalezienia (na końcu naszego ośrodka ścieżką przez chaszcze 15 m, a potem ścieżką pod płotem pod górę, aż się ujrzy domki). Dla lepszej orientacji drzewa owinięto biało-czerwoną taśmą.

Prognoza pogody zapowiadała burze i deszcze, ale Wituchna załatwił gdzie trzeba i przez cztery dni deszcz nie padał, a i słońce za bardzo nie męczyło. Jednym słowem pogoda wymarzona na Spotkanie Pokoleń.

W czwartek jeszcze było gorąco. Większość odbyła kilometrową wycieczkę na plażę miejską. Woda w jeziorze w pełnym zakwicie przypominała sok z cząstkami owoców ale czerwiec tak nas doświadczył upałami, że wszyscy zażywali kąpieli nie zważając na jakość wody.

Rowerzyści zrobili trasę rowerową ok. 70 km. Boguś Durkiewicz stwierdził, że takim upale dalej nie można było jechać.

Po południu Mrówka (Danuta) wyprawiła huczne imieniny w drugim ośrodku.

Wieczorem posiedzieliśmy przy ognisku w miłej atmosferze pomimo braku gitarzystów.

Komandor Wituchna wydał oświadczenia: „Ja nic w sumie nie zaplanowałem, ale i tak będzie się działo.”

I rzeczywiście przez cztery dni nie było czasu na solidny wypoczynek.

W piątek od rana wycieczki, rowery, spacery. O godz. 13:00 pojechaliśmy do Strzalin pod Tucznem zwiedzać bunkry. Zapakowaliśmy się w trzy samochody z Wituchną zdziwieni, że wycieczka cieszy się tak małym zainteresowaniem, ale przy bunkrach czekało ponad 30 osób, które dotarły tam pieszo lub rowerami.

Bunkry Grupy Warownej „Góra Wisielcza” w Strzelinach wchodziły w skład umocnień Wału Pomorskiego. Do zwiedzania udostępnione jest ponad 800 m tuneli, chodników i pomieszczeń znajdujących się na głębokości 16 m pod ziemią.

Po powrocie z lochów turystyczny obiad i spotkania towarzyskie. Staniewscy świętowali 39 rocznicę ślubu.

Na górce koło domku Śledzików przez całe popołudnie trwał konkurs łuczniczy, a o zmierzchu odbyła się próba ATEST-u.

Wieczorem przy ognisku grała grupa Andrzeja Ołowskiego.

Berładyn częstował po raz 25 tradycyjną Berładynką (wino gronowe własnoręcznie robione).

Pogoda zamiast zapowiadanych burz ustabilizowała się. Trochę chłodniej, ale pogodnie. Około godz. 23:00 oglądaliśmy cudowny wschód księżyca nad jeziorem.

Sobota od rana stała pod znakiem Orientacji. Bieg przygotowali Kitek, Mroczek i Zbyszek Staniewski.

Należy odnotować ponowny start silnej grupy pod przywództwem BH walczącej tradycyjnie o ostatnie miejsce. Niestety tym razem nie udało się. Przebili ich stare Orły Leciej i Wujek Dyrla, którzy zgromadzili zdecydowanie mniej punktów. Na marginesie należy dodać, że Orientację wygrała żeńska drużyna klanu Staniewskich przed drużyną mieszaną Staniewsko-Gradoniową.

W czasie rywalizacji Ania Śledzińska z koleżankami zorganizowała konkursy dla dzieci.

Po południu Maciek Wechterowicz poprowadził strzelanie z wiatrówki, a Zbyszek Łyczakowski zorganizował minikonkurs golfowy.

Wieczorem teatr ATEST przedstawił sztukę o wybitnym mieszkańcu Tuczna – Krzysztofie Tuczyńskim de Wedel, kasztelanie santockim i poznańskim, doradcy króla Zygmunta III Wazy.

Autorem doskonałego scenariusza dość frywolnie traktującego historię była Ania Śledzińska.

Wieczorne ognisko rozpoczęło się od ogłoszenia wyników konkursów i rozdania nagród. Muzykę zapewnił Janusz Zbiorczyk, a wspomagał go okresowo Śledź. Pogoda dopisała wspaniale. Ponownie towarzyszył nam piękny księżyc nad jeziorem. O bladym świcie Malina częstowała piernikiem (najstarsza tradycja spotkań pokoleń). Piernik spożyło tylko 16 osób. Tak niskiej frekwencji przy ognisku w niedzielę o świcie nie było już od lat.

W niedzielę musieliśmy się szybko żegnać, ponieważ kierowniczka ośrodka nakazała opuścić domki do godz. 11:00