2012 – ATEST Ińsko

Świniopas

Narrator: Był sobie ubogi książę. Imię jego było sławne na cały świat. Miał księstwo małe, ale dość duże na to by mógł się ożenić. A tego właśnie chciał. Tysiąc księżniczek zgodziłoby się chętnie zostać jego żoną, ale on postanowił zapytać o to córkę cesarza Mari. Posłał Mari dary najcenniejsze jakie miał. Przecudnie pachnącą różę, która zakwitała raz na 5 lat oraz słowika wyśpiewującego niebiańskie melodie.

(Cesarz z Mari i dworkami przechadzają się.)

Poseł: Mój pan książę Jakmutam śle dary i prosi o rękę cesarzówny Mari.

Cesarz: Obaczmy co za dary śle nam książę Jakmutam.

Mari: (klaszcząc w ręce) Och gdyby to był malutki kotek.   (wyciąga różę)

Damy: (chórem) Jak ładnie zrobiona.

Cesarz: Jest więcej niż ładna, jest cudna.

Mari: (wącha różę)   Fe ojczulku – to nie jest sztuczna róża tylko prawdziwa.

Damy: (chórem)   Fe prawdziwa.

Cesarz: Zanim się zaczniemy gniewać, zobaczmy co jest w drugim pudle. (Mari wyjmuje słowika, śpiew słowika)

Damy: (chórem)   Zachwycający, wspaniały.

Marszałek dworu: Przypomina mi pozytywkę ś.p. pamięci cesarzowej.

Cesarz: (ocierając łzy) Oj! Tak, tak. To była piękna… pozytywka.

Mari: Chyba to nie jest żywy słowik?

Posełowie: To żywy ptak.

Mari: Wypuście go, a księcia Jakmutam nie chcę widzieć.

(Wszyscy rozchodzą się)

Narrator: Książę nie zamierzał rezygnować. W przebraniu robotnika rolnego przybył do

dworu cesarskiego.

Świniopas: Dzień dobry cesarzu, czy mógłbym dostać jakąś pracę na dworze, w obejściu, w

polu?

Cesarz: Potrzebuję kogoś, kto by mi pilnował świń. A mam ich bardzo dużo.

Świniopas: Chętnie przyjmę tę pracę – za ile?

Cesarz: Za jadło i komórkę obok świńskich chlewów.

Narrator: Książę Jakmutam został cesarskim świniopasem. Cały dzień pracował, a

wieczorem zajmował się rękodziełem. Zrobił prześliczny garnuszek o cudownych

właściwościach, kto go miał mógł poczuć woń potraw jakie się gotowały w całym mieście i

grał piosenkę:

„O miły Augustynie wszystko minie, minie, minie”

(Mari przechadza się z damami a garnek śpiewa)

MariTo jedyna melodia , którą umiem grać jednym palcem. Musi to być wykształcony

świniopas. (Zwrca się do damy)   Idź i spytaj ile kosztuje ten instrument?

Dama: (do Świniopasa)   Ile kosztuje ten garnek?

Świniopas: chcę 10 pocałunków cesarzówny Mari.

Dama: Na litość boską. (odchodzi do cesarzówny)

Świniopas: Ani jednego mniej. (woła za nią)

Mari: Co on mówił?

Dama: Nie mogę powtórzyć. To potworne

Mari: Możesz mi szepnąć na ucho (Dama szepcze)

Mari: Jaki niegrzeczny (odchodzi, gra melodia, zatrzymuje się i zwraca się do damy)   Spytaj go czy nie wystarczy mu 10 pocałunków dam dworu?

Dama: (do Świniopasa)   Cesarzówna Mari pyta, czy nie mogą to uczynić damy dworu?

Świniopas: Dziękuję, 10 pocałunków cesarzówny Mari, albo nici z garnka

Mari: Cóż za uparte stworzenie. Musicie mnie zasłonić, żeby nikt tego nie widział. (Zasłaniają całujących się, damy liczą Mari dostaje garnek)

Narrator: Cały wieczór i dzień gotowano w garnku. Nie było w całym mieście jednej kuchni, o której nie wiedziano by co się w niej gotuje.

Damy: (Klaszczą w dłonie tańczą i chórem śpiewają)   Wiemy kto jadł zupę, kto pączki, kto placki, kto kaszę. Jakie to ciekawe.

Narrator: Książę Jakmutam nie próżnował. Zrobił grzechotkę, która przy potrząsaniu grała rożne melodie.

(Mari z damami spacerują i słyszą grającą grzechotkę)

Mari: To jest super . (do damy)   Idź i spytaj ile chce za ten instrument?

(Świniopas potrząsa grzechotką melodie grają podchodzi dama i szybko wraca)

Dama: Chce sto całusów cesarzówny.

Mari: Oszalał chyba. (Odchodzi po chwali zatrzymuje się)   Hm… Trzeba popierać sztukę. Jestem córką cesarza. Idź i powiedz mu, że dostanie jak wczoraj 10 pocałunków, a resztę od dam dworu.

Damy: (chórem)   Och, nie bardzo nam się chce.

Mari: Próżne gadanie. Skoro ja całowałam, wy możecie się też poświęcić. Daję wam utrzymanie i pensje.

Damy: (chórem)   Najniższą pensję krajową.

Dama: (udaje się do Świniopasa i śpiesznie wraca)    100 całusów cesarzówny lub każdy zostaje przy swoim

Mari: Ustawić się!  (zasłaniają całujących i odliczają całusy, Przy 87 całusie…)

Cesarz: Cóż to za zbiegowisko obok chlewów?   (Nakłada okulary)   To jakaś sprawa dam dworu. (Ubiera się i podchodzi, wspina się na palce)   Co to jest?, Świniopas i moja córka całują się. Precz obydwoje z mojego królestwa.

(Świniopas śmiej się i odchodzi, Mari płacze)

Mari: Ach ja nieszczęsna. Dlaczego nie zgodziłam się być żoną pięknego księcia.

(Podchodzi Świniopas pięknie odziany, Mari zaskoczona dyga)

Swiniopas:  Ukazałem się, by ci wyrazić pogardę. Nie chciałaś ubogiego prawdziwego księcia. Nie poznałaś się na róży i słowiku, a świniopasa całowałaś, aby dostać grającą zabawkę. Nie jesteś godna być moją żoną.