2017 – ATEST Biały Bór

XXXIX Spotkanie Pokoleń Biały Bór, 15-18.06.2017 r.
Teatr ATEST
przedstawia sztukę w reżyserii Anny Śledzińskiej
Opowieść z Białego Boru

SCENA l

Narrator: Jest sroga zima, zadymka na dworze, a we dworze przy rozpalonym kominku siedzą panny wokół stołu, dziergają na drutach na szale, czepce na szydełkach, haftują wzorzyste serwery, malują i rozmawiają:

Panna 1: Wiecie co, a ja to bym już chciała wyjść za mąż i mieć tak przystojnego męża, jak nasz ukochany książę. Wysoki, barczysty z bujną  czupryną, no i żeby miał w sobie to COŚ…
Fajnie by było.

Panna 2: E tam najważniejsze przecież jest żeby był bogaty, żeby Ci kupowałdużo prezentów i żebyś miała ogromny dom ze służbą i karocę

Panna 3: No co Wy dziewczyny, przecież wystarczy żeby był mądry. Jak mądry to pracowity i jak jeszcze nie jest, to będzie bogaty


Panna 4 Damiana: A ja to bym chciała żeby był i mądry i przystojny i bogaty i jurny, no i żeby jeszcze nie pił za dużo i piłkę miał, piłkę do metalu !
Odpowiadają wszystkie 1, 2, 3 razem: Ale przecież taki nie istnieje!!!

SCENA 2

Narrator: 
Damiana   jednak jak sobie   coś   umyśliła   tak też zrobiła, wiedziała że w Marianowie, w przytułku dla ubogich, szlachetnie   urodzonych   panien  z dobrych   domów   mieszka wiedźma, która wie co trzeba zrobić, by w chłopie krew wzburzyć. Wybrała się więc do niej w podróż i dotarłszy na miejsce tako rzecze:

Damiana: Pani Sydonio, a jakby się trafił taki jeden, co mi by się na męża nadał, ale on by ślepy był, to co ?

Sydonia: Ślepego to na męża nie bierz, na co Ci taki?

Damiana: No nie taki całkiem ślepy, tylko w co innego wpatrzony, zarobiony i nie dość chętny

Sydonia: Masz tu wywar z ziela bardzo rzadkiego, o pełni księżyca dodaj dońkosmyk Twoich włosów i brud spod paznokcia małego palca u lewej stopy. Potem dolej chłopu do czegoś, a rozum dla Ciebie całkiem straci. Tylko bądź w pobliżu, jak to wypije, bo to nie działa dalej niż na rzut piłką. Ani nie działa wiecznie.

Damiana: Wielkie dzięki o pani.

SCENA 3

Narrator: U bednarza Bartosza w warsztacie ruch od samego świtu. Parobki nosządeski, ładują beczki, sprzątają trociny, a bednarz pracuje, deski hebluje, piłką do metalu operuje, bardzo jest zajęty.

przychodzi Kupiec: Dzień dobry, 30 beczek do Bobolic zabrać dziś miałem, tu zapłata.

Bednarz (nie przerywając pracy): Zarobiony jezdem! Piłka do metalu się mi stępiła! Tak Panie, proszę, dziękuję. Wszystko na wozy załadowane, zaprzęgaćwystarczy i można wyjeżdżać

przychodzi   Sługa zamku: Uszanowanie znakomitemu rzemieślnikowi, na zamek w Białym Borze zabrać zamówienie

Bednarz (nie przerywając pracy): Zarobiony jezdem! Piłkom do metalu piłujem ! Tak, tak wszystko gotowe, Jasiek ! ładuj beczki na wóz i ruszajcie na zamek

przychodzi MichałBartoszu jak tam moje zamówienie, na kiedy będzie gotowe ?

Bednarz (przerywając pracę, staje wyprostowany): Oj Michale ! Zarobiony jezdem! Piłkom, do metalu, se dziargam ! Wytrzymaj proszę do jutra. Kupiec z Koszalina 10 kolejnych beczek zamówił, dziś jeszcze muszę mu transport wysłać, taki jezdem zarobiony, że nie wiem w co ręce włożyć.

Michał do Bednarza: Słuchaj tak dalej być nie może, musisz to zmienić, rozerwij się trochę. Odpocznij ! Umawiamy się tak, ja na swoje zamówienie poczekam, ale w sobotę wieczorem pójdziesz ze mną do karczmy, przy Sądowej 30. Zabawa na odpust się szykuje, piwa się ze mną napijesz, pogadamy, popiłujemy, no i może wreszcie jakąś pannę wypatrzysz. 30-stka na karku a Ty ciągle sam w wielkim domu bydlisz.

Bednarz: Ale ja nie mam na to ani czasu, ani ochoty !

MichałA co ty, kochający inaczej?

Bednarz: No, nie ! Pamiętam, w szkole za dziewkami się razem oglądaliśmy. Dobrze, niech Ci będzie, przecież i tak nie dasz mi spokoju. Pójdę tobą. Ino piłkę zabiorę. Do metalu.

SCENA 4

Narrator: W karczmie robiło się tłoczno, w kącie grajek przygrywa, panny ze dworu z wsi siedzą i przyśpiewują do melodii (Szła dzieweczka do laseczka, Czerwone jabłuszko, Zielony mosteczek, Daj mi tę noc, tę jedną noc itp.). W tle małe dziewczynki tańczą. Zabawa rozkręca się na całego. Damiana intensywnie zerka w kierunku mężczyzn zajętych rozmową przy piwie. A tam Michał z Bartoszem przy kuflach piwa rozmowy o życiu toczą. Bartosz na piłce do metalu przygrywa smętnie.

Damiana do Panny 1: A któż to tam z Panem Michałem obraduje ?

Panna l : Nie wiesz ? To bednarz Bartosz przecież , uch jak łon na tej piłce rzewnie przygrywa !

Damiana: Ten co wozem zaprzęgniętym w dwa konie jeździ i ma ten ogromny dom za warsztatem ? I piłkę. Do metalu ?

Panna 1: A juści. Co spodobał Ci się ? Porządny to człek, ale nie dla Ciebie, strasznie jest zarobiony, za żadną się nie ogląda. A złe języki gadają, że bardziej mu czeladnicy się widzą, niźli dziewki.

Damiana: No to się zacznie oglądać. Taki mi się nada !

Narrator: I Damiana wezwała karczmarza, coś mu tam do ucha naopowiadała, wcisnęła mu w kieszeń dukata i dała wyciągniętą zza pazuchy butelczynę. Karczmarz przyrządził kolejne 2 piwa i zaniósł do stolika Bartosza i Michała. Ino do jednego zawartość butelczyny wprzódy wlał. A Damiana pilnie poczęła się w Bartosza wpatrywać.

Michał do Bartosza: Damiana Ci się przygląda, może się przysiądziemy ? Chodźprzedstawię Cię. Ino piłkę zabierz.

Narrator: I wydawałoby się że na tym opowieść się zakończy, ale to dopiero początek. Nie minął roczek, a weselisko wielkie w Białym Borze się odbyło. Piękna panna i szanowany rzemieślnik, Damiana była szczęśliwa, że wreszcie dopięła swego, Bartosz spełnił wszystkie jej zachcianki, były nowe suknie, służba i wycieczki. A i jurnością się odznaczał, przyrodzenie mając nad podziw słuszne. Piłkom piłowaćto on potrafił! Trzech chłopaków na schwał mu Damiana powiła. Minęło trochę małżonkowie wyglądali na szczęśliwych.

SCENA 5

Małżonkowie przy obiedzie. Damiana w bogatej sukni, służka jej przy stole usługuje. Bednarz szykuje się do drogi.

Bednarz do żony: Duszko kochana, zarobiony jezdem, znów wyjechać muszę, zamówienie do Gdańska zawożę, tam mam spotkania poumawiane, nie dalej jak za dwie niedzielę wrócę.

Damiana z wyrzutem: Znowu mnie samą zostawiasz, nudzę się tu sama, do wód do Połczyna albo Kołobrzegu obiecywałeś mnie zabrać, stroje nowe miałam sobie na sobótkę sprawić. Na zabawę mieliśmy pojechać !

Bednarz : Wrócę to pojedziemy, obiecuję, spotkaj się ze swoim i koleżankami pod moją nieobecność.

Damiana z dąsem: No dobrze, jedź! Tylko chociaż zostaw w domu, co by się inne nią nie interesowały !

SCENA 6

Narrator: Damiana siedzi w oknie domu i głośno myśli:

Damiana: Znowu mąż mój wyjechał, chyba w ogóle do niczego nie jestem mu potrzebna, ciągle tylko sama tu siedzę, przecież nie będę się w kółko dziećmi zajmowała – od tego jest służba. Inaczej to sobie wyobrażałam.
Rozerwałabym się trochę.
O zbliża się jeździec jakowyś, zakuty w zbroję, na narowitym koniu, może on by siętrochę mną zajął, rzucę mu coś z góry, może się domyśli, żeby spojrzeć na mnie.

Narrator: I Damiana nie namyślając się wiele rzuciła z okna piłką do metalu wprost pod nogi Konia, którym Rycerz do miasta wjeżdżał. Jeździec skrzypiąc zbroją rozejrzał się wokół i zobaczył, że w oknie piękna kobieta dawała mu znaki, by przyszedł do niej o zmierzchu. Użył piłki, rozbroił się nieco i rzeczywiście sięspotkali, po czym na długi spacer nad jezioro Ławiczka wybrali.

Narrator: Następnego dnia Damiana rzuciła piłkę przechodzącemu nieopodal Szewcowi, co fleki przybijać umiał solidnie. Później wieczorem się z nim spotkała i wyrzekała na męża, którego ciągle nie ma i się nią nie zajmuje, jak należy. A potem razem Bednarzowi buty uszyli.

Kolejnego dnia Damiana rzuciła piłkę jurnemu Parobkowi ze dworu, co z bata trzaskać potrafił. Wieczorem się z nim spotkała. Wyrzekając na męża, którego ciągle nie ma i się nią nie zajmuje, jak należy, sprawdziła, czy parobka słusznie wszystkie dziewki w okolicy chwalą.

Jeszcze innego dnia Damiana rzuciła piłkę jędrnemu Drwalowi, co rąbaćpotrafił. Spotkała się z nim później wieczorem i tak długo mu kołki na głowie ciosała, wyrzekając na męża, którego ciągle nie ma i się nią nie zajmuje, jak należy, że Drwal ulitował się nad nią i pocieszać zaczął, aż wióry wkoło fruwały.

(Damiana najpierw do trzech panó(najlepiej z publiczności) rzuca piłki (pomocnik wręcza im rekwizyty profesji), a potem każdym po kolei odbywa spacer odbywa wokół.)

Narrator: Rozeszły się wieści po okolicy, że jak Bednarz wyjeżdża, warto pokręcić się wokół jego domu, a nuż piłkę z okna rzuci i razem przyjdzie popiłować, I tak było podczas każdego bednarza wyjazdu za sprawunkami. Zmieniały się ino profesje pocieszycieli Damiany. A Damiana, aż kraśniała z radości, że znalazła sposób na nudę, rankiem była trochę niewyspana, ale nos nosiła wysoko zadarty i przestała narzekać na częste wyjazdy męża.

SCENA 7

Narrator: U Bednarza Bartosza w warsztacie ruch od samego świtu. Pachołki nosządeski, ładują beczki , sprzątają trociny, a bednarz pracuje, deski piłką hebluje, bardzo jest zarobiony, przychodzi Michał:

Michał do Bednarza: Bartoszu co u Ciebie słychać, dawnośmy się nie widzieli, może byśmy przy piwie w karczmie usiedli ?

Bartosz (przerywając pracę, staje wyprostowany): Oj Michale ! taki jezdem zarobiony, że nie wiem w co ręce włożyć. Dziś jeszcze do Szczecinka w delegację wyjechać muszę. Korpo wzywa. Wrócę po niedzieli, to może się spotkamy, A teraz muszę piłować!

Michał do Bednarza: Słuchaj tak dalej być nie może, jak już musisz wyjechać, to wyjedź, ale mam dla Ciebie dobrą radę. Powiedz Damianie, że wrócisz po niedzieli, ale wróć koniecznie dzień wcześniej.

Bednarz: Michale, ale o co chodzi ? Zarobiony jezdem !

MichałWrócisz to pogadamy, ale nie zdradź się z tym co Ci powiedziałem.

SCENA 7

Narrator: Wraca Bartosz ze Szczecinka co koń wyskoczy, załatwił wszystkie sprawy w ogromnym pośpiechu, ciekaw jakie to tajemnice Michał chciał mu przekazać. Wróciłdo domu i nigdzie nie zastał Damiany. Ani swojej piłki do metalu. Obszedł zabudowania wokół, siadu po niej nie ma. Ale nagle usłyszał jej głos na łące. Głośny śmiech Damiany i obcy głos męski. I ulubionej piłki do metalu odgłosy. Słychać jak razem dokazują. Pobiegł w te pędy i zobaczył, czego widzieć by nie chciał.
Chwycił widły do gnoju, przebił nimi Gacha, piłkę mu odebrał i zbliżył się do zalęknionej żony.

Damiana: Bartoszu! Coś ty! Skąd się tu wziąłeś, coś widział? 

Bartosz: Wystarczająco dużo !

Narrator: Chwycił Bartosz Damianę wpół, zaniósł do warsztatu, wsadził do solidnej beczki, beczkę zaszpuntował i wrzucił na niewyprzęgnięty jeszcze wóz, pojechał na brzeg jeziora Łobez i wrzucił beczkę w miejscu, o którym wiedział, że jest odpowiednio głębokie, I tak to się skończyła opowieść o dziewoi z Białego Boru, co męża z piłkom szukała, któren zarobiony w korpo był nad miarę i rozsądek.

Od tej pory z herbu Białego Boru dziewczyna z piłką spogląda, czekając, aż w noc Kupały wędkarze – śmiałkowie w jeziorze Łobez beczkę odnajdą, i piękną Damianęwyciągną.

Wystąpili:

1.     Panna l
2.     
Panna 2
3.     
Panna 3
4.     
Panna 4 Damiana
5.     
Wiedźma Sydonia
6.     
Bednarz Bartosz
7.     
Przyjaciel Michał
8.     
Kupiec l
9.     
Sługa zamku
10.   Parobek Jasiek
11.   Parobek 2
12.   Karczmarz
13.   Służka / niania
14.   Koń
15.   Rycerz
16.   Kurtyna
17.   Szewc (z publiczności)
18.   Jurny Parobek (z publiczności)
19.   Drwal (z publiczności)
20.   Gach
21.   Wóz
22.   Rozrzucacz wiór

Narrator

Kurtyna
Robótki ręczne
Narzędzia do pracy przy drewnie – heble, pilniki, gwoździe, druty, młotek gumowy,
Bat
Siekiera
Młotek
But
Piła dwuręczna do grania
Piłka do metalu
Piłki
Hełm rycerski, miecz, zbroja,
Strój wiedźmy, szklana kula, peruka, butelczyna na lubczyk
Stroje panien,
Trąbka
Pineski
Kartki i pisak do ogłoszeń prób i przedstawienia
Styropian i szkło lub coś do skrzypienia
Kufle i piwo dla karczmarza
Beczka – śpiwór
Widły Ziomka
Wióry i wiaderko na nie