1992 – Wilczkowo

XIV Spotkanie Pokoleń
Jez. Wilczkowo, 17-21.06.1992r.

Środa 17 czerwca 1992r.

Dojazd na wspaniałe i malowniczo położone jezioro Wilczkowo (miejsce Spotkania Pokoleń) pociągiem Polskich Kolei Państwowych z dwójką własnych dzieci: Piotrem i Anią w towarzystwie Stefana Błażejowicza i córki Marysi. Rozstanie w pociągu na stacji Runowo Pomorskie. My – kierunek Bobrowo, Błażejowicz, natomiast Miastko (na spotkanie z Koczisem), aby razem sie spotkać następnego dnia, oczywiście nad jeziorem. Pokonywaliśmy pierwsi drogę przez las z wielkim ciężarem bagaży oraz obawą, czy aby na pewno wybraliśmy tą właściwą. Wreszcie jesteśmy na miejscu. Jest piękne jezioro i okolica ta, którą opisywał Olo (organizator spotkania nas wszystkich). Jest godzina 1300, rozbijamy namiot, a miejsca tyle do wyboru. Jeszcze nikogo nie ma. Jest cicho i pusto. Jest pięknie i uroczo…, och, ach… Jeszcze pogoda, żeby taka utrzymała się do końca (przebiega przeze mnie taka myśl).

W niedługim czasie przybywa szef tego wspaniałego ośrodka. Przekazuje klucze. W międzyczasie są pierwsi po nas uczestnicy spotkania: państwo Żakowie, następni to Baranieccy i Hajdaszowie. Jest ciemno i obawiamy się, czy Olo dotrze. Jest już po godzinie 2200. Jest! Coś jedzie! Stacza się z góry na sygnale samochód podobny do straży pożarnej. Oświetlony, prawie UFO, zjawa. Jest, jest Olo!

Środek nocy – wybucha panika. Zgubiłam pęk kluczy, które przekazał mi kierownik ośrodka. Akcja poszukiwania (jest ciemno, piach) trwa. Światła latarek i samochodów pomagają w całej akcji. Rzędem ustawieni: krok po kroku, skrawek po skrawku posuwamy się w kierunku mojego namiotu. Mrówka przekonuje mnie, że może w kieszeni, może … Strach ogarnia mnie niesamowity. Już na pewno się nie znajdą. Jednak otwieram nerwowo namiot i zaglądam do kosmetyczki i … są!!!, są!!!

Dziękuję wszystkim za pomoc w poszukiwaniu. Dziękuję z całego serca.

Życzę wszystkim niesamowitych wrażeń, wspaniałej pogody i nieskończonych spotkań.

Cecylia Rotter

Czwartek 18 czerwca 1992r.

Pobudkę zrobiło ostro świecące słonce, śpiew ptaków i komary – całe miliony. Od rana szykowaliśmy się na wyprawę. Z niecierpliwością, przestępując z nogi na nogę, czekaliśmy na hasło. W końcu Olo dał znać – jedziemy! Nieprzebrane zastępy chętnych “wepchały się” do Żuka Grubego. W ferworze walki o miejsca nie zauważono braku jednej osoby. To Ja! – biedna Mrówka, pozostałam samotnie na kei szlochając żałośnie. A wyprawa tymczasem dotarła do stanicy kajakowej w Złocieńcu.

Szef wyprawy z entuzjazmem wodował kajaki, a na pyszczkach spływowiczów malowała się nieukrywana radość. Nareszcie płyniemy!

Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,

Gdy szumi, szumi woda,

A my płyniemy w dal …

zabrzmiała gromko pieśń.

Piątek 19 czerwca 1992r.

Bar Argentyna z piwem oraz szaszłykiem. Działalność rozpoczęta od czwartku przez spółkę “Gruby”

-kuflowe duże – 10 domysł: moneta o tej wartości,

-kuflowe małe – 5 może być obcokrajowa

Konkurencja po przeciwnej stronie ulicy – “Bar Gradoń” z napojami chłodzącymi różnego kalibru, w tym piwa puszkowego o różnej pojemności.

Ognisko.

Gitarzyści – Cyryl, Jamnik, Olo oraz Oliwa grający do wschodu.

Powitanie wschodu przez Błażeja i owite 10-osobową.

Sobota 20 czerwca 1992r.

Ognisko dla dzieci – rozdanie napojów pomarańczowych w kartoniku ze słomką. Najmłodsze otrzymało sok “Multi” o pojemności 1 litra.

Protest dzieciarni – żądają przeprowadzenia imprez z nagrodami. Poszukiwanie organizatora do przeprowadzenia konkursów.

Leciej wspaniale, z pełnym wdziękiem i zaangażowaniem przeprowadził konkurs (wiersz, piosenka, kawał). Uczestników w konkursie co niemiara. Wszyscy otrzymali nagrody ufundowane przez sponsorów …

 

Ognisko dla dorosłych. Rozstrzygniecie konkursu dla mężczyzn pt.: “Mężczyzno, czy znasz kobiety ?”

I nagroda dla Lecieja.

Najstarszy uczestnik spotkania otrzymuje piwo. I oto jest Dziadek oraz Babcia Kochelak. Wszyscy bawią się wspaniale.

Najbardziej łysy i rudy – piwo.

Dla najaktywniejszych gitarzystów przy dzisiejszym ognisku przeznaczone zostały “Rosyjskie śpiewniki”. Nagrody otrzymują Cyryl oraz gitarzyści z Klubu Wodników.

Powitanie wschodu słońca – Błażej i świta.

Niedziela 21 czerwca 1992r.

Stopniowe opuszczanie miejsca Spotkania Pokoleń.

Toczą się dalej imprezy dla dzieci:

  • rzut kulkami do tarczy – I nagroda Piotr Rotter
  • strzelanie z łuku – I miejsce Kuba Kaczanowski
  • Wielki Spływ na dmuchawcach im. Gosi Doleczek – I miejsce Michał Dembiński.

Odstawienie kajaków do Złocieńca. Pierwsza przyjechała Cecylia Rotter z dziećmi, ostatni zamknął listę Tomek Gorczyca.

Kogo zabrakło lub kto nie przybył, niech żałuje! To wszystko trzeba było zobaczyć, to trzeba było przeżyć.

 

chyba pisała “Mrówka” Baraniecka

Podsumowanie

Przyjechało na Spotkanie Pokoleń:

Środa – 14 osób

Czwartek – 43 osoby

Piątek – 38 osób

Sobota – 52 osoby

Niedziela – 1 osoba

Razem było nas aż 148 “sztuk” nie licząc żółwia lądowego, kota oraz dwóch psów i świnki morskiej. Dzieci była niezliczona ilość – może ok. 60.

Pogoda “jak drut” przez całe cztery dni było słonecznie i ciepło. Nie spadła ani jedna kropla deszczu.

Większość uczestników przyjechało niestety samochodami, nieliczni pociągiem taszcząc cały bagaż na grzbiecie. Byli też rowerzyści. Zamiast uczestnika dotarł telegram z najlepszymi życzeniami dla wszystkich od Stasi Cwynar.

Było przez cały pobyt bardzo miło i sympatycznie, a przede wszystkim słonecznie.

Cecylia Rotter