2019 – XXIV Obóz zimowy Ramoli w Świeradowie

Galeria Zdjęć

Na 24 Obóz Zimowy Ramoli przyjechaliśmy ponownie do Świeradowa w pierwszym tygodniu marca podobnie jak w poprzednich latach. Znowu ustanowiliśmy rekord – było nas 71 osób i pensjonat „Fortuna” nas wszystkich nie pomieścił. Kilka osób miało pokoje w domu wczasowym obok.

Początek marca był ciepły. W Świeradowie i okolicy było prawie wiosennie, ale w górach leżało jeszcze ponad metr śniegu. Pogoda była zmienna ale słońce często wyglądało zza chmur. Biegacze i zjazdowcy mieli gdzie jeździć na nartach. Piechurzy głęboko zapadali się w śniegu. Nastąpił zauważalny wzrost grupy spacerowiczów (lata niestety lecą).

Wyżywienie, jak rok wcześniej, było bardzo dobre. Od śniadania do obiadokolacji przejawialiśmy aktywność sportowo-turystyczną, potem odpoczywaliśmy, a o 20:00 zaczynaliśmy obowiązkowe zajęcia kulturalno-oświatowe. Prezentacje, imieniny, urodziny, balety i inne uroczystości Ramolskie (Spotkanie z balladą, Wieczór dziękczynny czyli dziękowanie wszystkim, którzy na to zasłużyli) zabrały nam tyle czasu, że prawie nie śpiewaliśmy.

We wtorek świętowaliśmy tłusty czwartek. W ostatnich latach po trudach obozu w czwartek mamy już zbyt mało sił na balety, a we wtorek jeszcze nam wychodzi.

Wtorkowe przedpołudnie spędzaliśmy rekreacyjnie. Najpierw zwiedzaliśmy Świeradów z przewodnikiem. Wprawdzie było zimno, ale przewodnik mówił tak ciekawie, że wytrzymaliśmy prawie dwie godziny. Po zwiedzaniu kilkadziesiąt osób wybrało się na basen wygrzać niemłode kości.

Wieczorem był bal. Motywem strojów tym roku były kwiaty. Zaczęliśmy tradycyjnym podziwianiem kreacji balowych i polonezem. W pierwszej parze oczywiście Boguś z Grażynką. Ruchem kierowała Mrówka (wodzirej). Doskonałą muzykę przygotował niezawodny Jacek. Pączki dostaliśmy dopiero po wyrecytowaniu „Ody do pączka”. Potem bal rozkręcił się. Tańce szybkie, wolne, korowody trwały do późnej nocy.

Po tygodniu zakończyliśmy obóz bez większych strat (Szwagrowi rozkleił się narta, Marioli pękł but do zjazdówek). Świeradów pożegnał nas deszczem, więc nie szkoda było odjeżdżać