Zuzanna Ciaś-Mulica
60 lat minęło
60 lat to tak dużo, że większość tu obecnych tną to jeszcze przed sobą.
Gdy Tesia Kosacka zaprosiła mnie do krótkiego wystąpienia o początkach OA PTTK – bardzo się zakłopotałam. Uświadomiłam sobie jak wiele się od tamtych lat zmieniło w naszym kraju i moim życiu. Co zdołam wydobyć z góry wspomnień?
Mierząc się z tym zadaniem stwierdzam, że pamiętam kilka ważnych faktów, trochę nazwisk, ale gorzej z precyzyjnym podaniem dat.
Rozpoczęłam studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Szczecińskiej w 1962 roku. Pierwsze studenckie wakacje w 1963 roku spędziłam na obozie wędrownym w Bieszczadach. Organizatorem było warszawskie środowisko ZSP, uczestnicy – z całej Polski. Dowiedziałam się, że turystyka studencka wspiera się na trzech filarach: Rady Okręgowe ZSP (finansowanie), Oddziały Akademickie PTTK (Kształcenie przewodników i organizatorów turystyki kwalifikowanej), AKT (aktywni turyści – studenci i absolwenci). Będąc już studentką II roku poznałam osoby zajmujące się turystyką w Radzie Uczelnianej ZSP Politechniki i w Radach Wydziałowych. Na moim Wydziale był to wtedy Janek Załoga i Wojtek Iłowiecki. Okazało się, że istnieje AKT „Kroki” utworzony w Szczecinie w latach 50-tych, ale tymczasowo „uśpiony”. Po prostu: założyciele i działacze (Ewaryst Waligórski, Michał Zybert-Plater i Stanisław Marek) pokończyli studia nie zostawiając następców.
Jesienią 1964 roku coś się zaczęło wreszcie dziać.
Początek, to wg mnie, kurs na organizatorów turystyki. W jego organizacji grupce szczecińskich studentów pomogli koledzy z ZSP i PTTK z Poznania. Wtedy też rozpoczęli studia nowi ludzie chętni do działania. Zaczęło się od małych imprez zachęcających do zwiedzania pięknych okolic naszego miasta (Puszcza Wkrzańska, Las Arkoński, Puszcza Bukowa).
Grupa bardzo aktywnych organizatorów turystyki z wydziałów: Ekonomicznych, Mechanicznego, Elektrycznego oraz z WSR i AM stworzyła w 1964 r. OA PTTK.
To był początek szkoleń organizatorów turystyki, przewodników, strażników ochrony przyrody i przodowników turystyki pieszej. Pamiętam z tamtych lat: Zbyszka Gonczaruka, Jurka Ścięgiennego, Józka Nowaka, Tesię (jeszcze nie Kosacką), Basie Pyć, Wojtka Iłowieckiego, Antoniego Kadziaka, Jurka Kosackiego, Olka Wieseltiera. W 1965 roku była też grupa regularnie jeżdżąca na duże ogólnopolskie górskie rajdy: Beskidzki, Sudecki, Kulczyckiego, Tatrzański. Poznawaliśmy ludzi z innych ośrodków akademickich i tajniki organizacji dużych imprez turystycznych.
W propagowaniu rajdów, złazów, spotkań, kursów pomagała audycja „Z torby włóczykija” w Akademickim Radiu „ Pomorze”. Prowadziłam te audycje do 1968 roku. Były też zdjęcia z imprez w gablocie na dziedzińcu Osiedla Akademickiego przy Bohaterów Warszawy.
Fotografowali : Lubek Bilewski, Jurek Undro, Robert Śliwiński.
Wiosną 1966 roku rozpoczęła się słynna przez wiele lat VINETA – rajd po wyspie Wolin i okolicach. Początkowo jako rajd lokalny, potem ogólnopolski z frekwencją ponad 500 osób. Organizatorami byli studenci turyści z ZSP i O/Międzyuczelnianego PTTK. Wiosną 1966 roku odbył ze mną rozmowę Antoni Macierewicz – wtedy Szef od turystyki w Radzie Okręgowej ZSP, zaproponował by spróbować „obudzenie” AKT „Kroki”. Podjęłam się tego zadania. Pomógł mi w tym Bogdan Marzec z WSR i grupa przyjaciół z OM PTTK. Zostałam wybrana na Prezesa reaktywowanego klubu AKT „Kroki” i byłam nim do końca 1967 roku. Potem zajął to miejsce Olek Wieseltier „Poganiacz”.
Trudno mi oddzielić działalność w AKT i PTTK. Wspólnie organizowane były nowe rajdy prócz Vinety: ODRA, WAŁECKI, WINOBRANIE, rajdy uczelniane. Na kolejnych kursach przygotowywali się ludzie do dobrej organizacji tych imprez. W programach rajdów pojawiły się prócz tras pieszych także rowerowe (Jurek Celer), motocyklowe (Tadek Biczysko) i kajakowe. AKT doczekało się swojego znaczka z mikołajkiem nadmorskim i nowe imprezy: nocne złazy w Binowie i Ińsku, konkurs piosenki turystycznej w klubie Pinokio oraz „Imieniny” klubowe w Mikołaja.
Przyjaźnie zawarte wtedy trwają, do dziś czego dowodem są Spotkania Pokoleń odbywające się w czerwcu od 1979 roku oraz liczne małżeństwa wśród organizatorów imprez turystycznych i ich uczestników.
Wspominam pojawienie się wśród nas Jurka Lecieja, który przyjechał do pracy w Szczecinie po studiach na Politechnice Wrocławskiej. Ówczesny Rektor Politechniki uważał, że to „nasz student” kiedy uczestniczył w zakończeniu rajdu prowadzonego przez Jurka.
Obecnie warunki studiowania i uprawiania turystyki różnią się zdecydowanie od tego co było 60, 50 nawet 40 lat temu. Teraz turystyka studencka nie jest już tak ważna jak dla mojego pokolenia.
Życzę wszystkim nieustającej ciekawości świata, przyjaźni na całe życie i dobrej kondycji! … Żeby było co wspominać po latach.