Rozkminka BH na temat „Vinet”, turystyki i nie tylko

Tę odnalezioną po latach, miejscami nudną a miejscami mniej lub bardziej głupawą rozkminkę na temat Rajdów Vineta

Poświęcam mojemu Przyjacielowi

Stefanowi Błażejowiczowi- Błażejowi.

BH

Vineta!

Ile wspomnień związanych z tym słowem. Szczególnie dla nas wcześniej urodzonych.

Pamięta Pan Panie Stefanie tę piątą?

To tam pierwszy raz zobaczyliśmy wielki rajd. Zostało to już nam na długo. Może nawet już za długo to się ciągnie?

… A to, że pociągało nas wtedy rozbawienie tłumu, imponowali ludzie, którzy byli popularni w środowisku!

Nie marzyłem wtedy nawet o tych , którzy noszą z dumą plakietki Kierownictwa i piękny, niebieski znaczek z mikołajkiem.

Dziś z perspektywy lat potrafimy już oceniać bardziej na chłodno. Ustalać koncepcje, być tymi którzy nasz rajd programują.
Tylko czy nie żal nam tej bezpośredniości brania z rajdu tego co jest jego celem. Tego żywego kontaktu z przyrodą a dla nas jest już niedostępny.

To zaczęło się na VI – tej. Wielka przygoda z Wolinem. Sam  ( a może w dwie osoby) łaziliśmy prze długie cztery dni po Parku i widzieliśmy rzeczy, których nigdy nie zobaczyłbym (idąc) z trasą rajdową. Odkrywaliśmy nowe ścieżki, zakątki, szlaki. A wieczorem tak jak w Górach wracaliśmy do ludzi, Do najbliższej trasy.

Padało krótkie: Dobry wieczór. Więcej już nie trzeba było wyjaśniać.
Odpowiadali: Dobry wieczór. Siadajcie przy ogniu. Mamy chleb i herbatę.
Nikt nie pytał się skąd przychodzimy i dlaczego tak późno. To był normalny instynkt turystów pionierskich, których już zaczyna nam brakować.
W niebo razem z iskrami ogniska strzelały dźwięki piosenek jakże różne od lansowanych teraz.
Proste, bez ambicji literackich i muzycznych ale wpadające w ucho, wierna tym ludziom którzy nie zawsze mieli głos…….

Tak piosenki te szły z nami wszędzie. Dziś niektóre z nich już się zupełnie zgubiły. Tylko czasami jakaś, dawno zapomniana Wiera nieopatrznie wyrwie się nam z ust budząc okropne zgorszenie u Artystów-Gitarzystów. Ale już po chwili zawstydzona tym, że czuje się jak Kopciuszek wśród modnych, strojnych w tekst i muzykę nowych utworów, schowa się w najciemniejszy kącik.

A kolejna Vineta, pamięta Pan?

Zaczęliśmy już nosić z dumą znaczek z niebieskim mikołajkiem. Chcieliśmy pokazać ludziom Wolin, nauczyć turystyki nie nowoczesnej ale tej naszej. Takiej prostej jak w Górach.

Tyle ludzi przewinęło się przez nasze trasy. Może niektórych zaraziliśmy tym co sami już posiadaliśmy.

Tak nie ma już wielu z tych ludzi od których uczyliśmy się takiej turystyki. Szkoda, że nie możemy się już z nimi spotkać. Z takimi jacy wtedy byli….

A zresztą my też już chyba jesteśmy inni…..

Tylko czasem przy ognisku lub herbacie zaczynamy opowiadać komuś młodszemu, roztłumaczać nasze dawne wędrowanie, opowiadać o zapomnianych ścieżkach, uroku górskiego ogniska, wdzięku tamtych lat i ludzi. Może któremuś z nich coś z tego ględzenia starych ramoli zostanie?

Może będą się kiedyś włóczyć po Górach sami, z dala od wielkich, rozkrzyczanych tras rajdowych. Mówić nieznajomym ludziom na szlaku Dzień dobry!

Chcielibyśmy aby tak było, prawda?

A potem najpiękniejsza ale już inna przygoda z Vinetą X.

Okazuje się, że z tej nawały papierów i telefonów też można wyjść obronną ręką. Cieszy już teraz to, że daje się ludziom na szlaku wolność chodzenia. Niejako przez swoją organizację  imprezy prowokuje do tego aby kiedyś zobaczyli to co my zobaczyliśmy w przyrodzie Wolina kilka lat temu i zostało już w nas do dziś.

Wielka jest radość z sukcesu, z dobrze wykonanej roboty! Jeszcze większa z tego, że przy okazji Wychowało się następcę , który przejął część moich poglądów i tak cudnie można było z nim współpracować nie tylko w sprawach zawodowych.

Zmieniają się koncepcje impreza rozwija się. Inni ludzie u steru. To dobrze bo chyba przynajmniej w założeniach wracamy znów powoli do dawnej formy. Przecież dobry przewodnik powinien na swojej trasie pokazać to wszystko co czuje i chciałby sam zobaczyć. Przekazać ten model turystyki, który jest jego modelem. Zaszczepić w uczestnikach to co kiedyś starsi zaszczepili w nas..

Tylko gdzie są teraz tacy przewodnicy? Tacy którzy czują turystykę romantyczną. Do tego trzeba dużo chodzić, najlepiej po Górach. Same wiadomości nie wystarcza.

Trzeba uczyć się turystyki z elementarza, który jest taki prosty i skomplikowany zarazem – z Gór.

Ale kto dziś ma na to czas?

A szkoda.

Posłowie.

Tekst ten odnaleziony w starym kufrze z pamiątkami w mojej Izbie Pamięci  w czerwcu 2024 roku został napisany przeze mnie prawdopodobnie w roku 1976.

BH