Dyrektor: Robert Śledziński
XV-te „Spotkanie” w Starych Łysogórkach na polanie przy młynie (w pobliżu Chatki „Dolina”). Szefował „Śledziu” Robert Śledziński (prokurator), więc zaproszenie było w formie wezwania sądowego. Zjechały tłumy ludzi i nastąpiła totalna katastrofa: niemalże biblijny potop. Deszcz lał przez ponad dwie doby. Większość namiotów pływała. Były też miłe chwile – np. smażenie przez „Śledzia” i spółkę na ognisku placków ziemniaczanych i nieobieranych (!) ziemniaków, pyszne pierogi z czereśniami i inne delicje serwowane w pobliskich historycznych knajpkach „Odra” i „Jarzębinka”, miły wieczór z gitarą i śpiewem w stodole Chatki „Dolina” (zgubiony wieczorem w sianie złoty pierścionek znalazł się cudem – niestety już jako srebrny). Na prośbę stałych mieszkańców „Doliny” (młodego gajowego z żoną z malutkimi dziećmi) Ola trzeba było przywiązać do belki w stodole aby nie mógł tubylców w środku nocy uświadomić ekologicznie. Mile było to, że po 12 latach poznała mnie kelnerka w „Odrze” w Starych Łysychgórkach. Sympatyczne były spotkania różnych grup uczestników w największe ulewy w namiocie Zbyszka Hamerlaka, najobszerniejszym w całym obozowisku. Pamiętam jak Piotrek Juszczak w straszliwym deszczu podjechał do mnie we wsi Łysogórki samochodem, pokazał mi z dumą malutkie dziecko na tylnim siedzeniu i pojechał z powrotem do domu.
Stefan Błażejowicz