Świniopas
Narrator: Był sobie ubogi książę. Imię jego było sławne na cały świat. Miał księstwo małe, ale dość duże na to by mógł się ożenić. A tego właśnie chciał. Tysiąc księżniczek zgodziłoby się chętnie zostać jego żoną, ale on postanowił zapytać o to córkę cesarza Mari. Posłał Mari dary najcenniejsze jakie miał. Przecudnie pachnącą różę, która zakwitała raz na 5 lat oraz słowika wyśpiewującego niebiańskie melodie.
(Cesarz z Mari i dworkami przechadzają się.)
Poseł: Mój pan książę Jakmutam śle dary i prosi o rękę cesarzówny Mari.
Cesarz: Obaczmy co za dary śle nam książę Jakmutam.
Mari: (klaszcząc w ręce) Och gdyby to był malutki kotek. (wyciąga różę)
Damy: (chórem) Jak ładnie zrobiona.
Cesarz: Jest więcej niż ładna, jest cudna.
Mari: (wącha różę) Fe ojczulku – to nie jest sztuczna róża tylko prawdziwa.
Damy: (chórem) Fe prawdziwa.
Cesarz: Zanim się zaczniemy gniewać, zobaczmy co jest w drugim pudle. (Mari wyjmuje słowika, śpiew słowika)
Damy: (chórem) Zachwycający, wspaniały.
Marszałek dworu: Przypomina mi pozytywkę ś.p. pamięci cesarzowej.
Cesarz: (ocierając łzy) Oj! Tak, tak. To była piękna… pozytywka.
Mari: Chyba to nie jest żywy słowik?
Posełowie: To żywy ptak.
Mari: Wypuście go, a księcia Jakmutam nie chcę widzieć.
(Wszyscy rozchodzą się)
Narrator: Książę nie zamierzał rezygnować. W przebraniu robotnika rolnego przybył do
dworu cesarskiego.
Świniopas: Dzień dobry cesarzu, czy mógłbym dostać jakąś pracę na dworze, w obejściu, w
polu?
Cesarz: Potrzebuję kogoś, kto by mi pilnował świń. A mam ich bardzo dużo.
Świniopas: Chętnie przyjmę tę pracę – za ile?
Cesarz: Za jadło i komórkę obok świńskich chlewów.
Narrator: Książę Jakmutam został cesarskim świniopasem. Cały dzień pracował, a
wieczorem zajmował się rękodziełem. Zrobił prześliczny garnuszek o cudownych
właściwościach, kto go miał mógł poczuć woń potraw jakie się gotowały w całym mieście i
grał piosenkę:
„O miły Augustynie wszystko minie, minie, minie”
(Mari przechadza się z damami a garnek śpiewa)
Mari: To jedyna melodia , którą umiem grać jednym palcem. Musi to być wykształcony
świniopas. (Zwrca się do damy) Idź i spytaj ile kosztuje ten instrument?
Dama: (do Świniopasa) Ile kosztuje ten garnek?
Świniopas: chcę 10 pocałunków cesarzówny Mari.
Dama: Na litość boską. (odchodzi do cesarzówny)
Świniopas: Ani jednego mniej. (woła za nią)
Mari: Co on mówił?
Dama: Nie mogę powtórzyć. To potworne
Mari: Możesz mi szepnąć na ucho (Dama szepcze)
Mari: Jaki niegrzeczny (odchodzi, gra melodia, zatrzymuje się i zwraca się do damy) Spytaj go czy nie wystarczy mu 10 pocałunków dam dworu?
Dama: (do Świniopasa) Cesarzówna Mari pyta, czy nie mogą to uczynić damy dworu?
Świniopas: Dziękuję, 10 pocałunków cesarzówny Mari, albo nici z garnka
Mari: Cóż za uparte stworzenie. Musicie mnie zasłonić, żeby nikt tego nie widział. (Zasłaniają całujących się, damy liczą Mari dostaje garnek)
Narrator: Cały wieczór i dzień gotowano w garnku. Nie było w całym mieście jednej kuchni, o której nie wiedziano by co się w niej gotuje.
Damy: (Klaszczą w dłonie tańczą i chórem śpiewają) Wiemy kto jadł zupę, kto pączki, kto placki, kto kaszę. Jakie to ciekawe.
Narrator: Książę Jakmutam nie próżnował. Zrobił grzechotkę, która przy potrząsaniu grała rożne melodie.
(Mari z damami spacerują i słyszą grającą grzechotkę)
Mari: To jest super . (do damy) Idź i spytaj ile chce za ten instrument?
(Świniopas potrząsa grzechotką melodie grają podchodzi dama i szybko wraca)
Dama: Chce sto całusów cesarzówny.
Mari: Oszalał chyba. (Odchodzi po chwali zatrzymuje się) Hm… Trzeba popierać sztukę. Jestem córką cesarza. Idź i powiedz mu, że dostanie jak wczoraj 10 pocałunków, a resztę od dam dworu.
Damy: (chórem) Och, nie bardzo nam się chce.
Mari: Próżne gadanie. Skoro ja całowałam, wy możecie się też poświęcić. Daję wam utrzymanie i pensje.
Damy: (chórem) Najniższą pensję krajową.
Dama: (udaje się do Świniopasa i śpiesznie wraca) 100 całusów cesarzówny lub każdy zostaje przy swoim
Mari: Ustawić się! (zasłaniają całujących i odliczają całusy, Przy 87 całusie…)
Cesarz: Cóż to za zbiegowisko obok chlewów? (Nakłada okulary) To jakaś sprawa dam dworu. (Ubiera się i podchodzi, wspina się na palce) Co to jest?, Świniopas i moja córka całują się. Precz obydwoje z mojego królestwa.
(Świniopas śmiej się i odchodzi, Mari płacze)
Mari: Ach ja nieszczęsna. Dlaczego nie zgodziłam się być żoną pięknego księcia.
(Podchodzi Świniopas pięknie odziany, Mari zaskoczona dyga)
Swiniopas: Ukazałem się, by ci wyrazić pogardę. Nie chciałaś ubogiego prawdziwego księcia. Nie poznałaś się na róży i słowiku, a świniopasa całowałaś, aby dostać grającą zabawkę. Nie jesteś godna być moją żoną.