W kołnierz wtulam twarz chowam się przed miastem
Jego cienie żłobią w mojej twarzy wąwóz
Trzeszczy jak ułamek szkła mój codzienny niepokój
Jak wydostać się z cienia – może wtedy.
Gdyby koncert grać ten na trąbki i skrzypce
Tak by dźwięki ułożyły się w wiersz
Gdyby łyżką światła rozweselić to wszystko
Żeby we mnie zaśpiewało coś też.
Rośnie we mnie mgła jak ze studzien stu
Nie wiem ilu trzeba ksiąg by ją rozwiać
Jedno wiem, że muszę biec póki sił mi wystarczy
Póki tylko ta nuta – mam ją w sobie!
Będę koncert grać ten na trąbki i skrzypce
Tak by dźwięki ułożyły się w wiersz
Będę łyżką światła rozweselać to wszystko
Żeby w tobie zaśpiewało coś też.
E7aE7 a
F C E7
F Cd a
F C E7
F C
F C
F C
E7 a